piątek, 30 grudnia 2011

I co dalej...?!

(...) pozwalam opaść powiekom...
Ciemność...
I znów pojawiają się te natrętne myśli, dzisiejszy wieczór, wczorajszy dzień, miniony rok, całe życie...
Wszystko i nic...
Najlepiej byłoby chyba zasnąć - jednak wbrew pozorom nie jest to wcale takie proste. Niby już czuję jak te wszystkie myśli odpływają w otchłań, jak powoli zanikają wszystkie zmysły. Z każdą chwilą coraz bardziej pogrążam się w błogiej nieświadomości...
Jednakże wystarczy jeden błędny wybór, przypadkowa decyzja (na którą, mam nadzieję, nikt nie ma wpływu) i budzę się zanim tak naprawdę zasnę... ...zaraz, czy aby na pewno się obudziłem...?
W jednej chwili widzę swoje półotwarte usta, chwytające łapczywie resztki powietrza, oraz dłonie, odrętwiałe już, przyciśnięte ciężarem własnego ciała... Ciała, które zdaje się nie odpowiadać. Paraliż - to jest najwłaściwsze określenie. Jak gdyby klatka, w której zostało zamknięte moje ciało. Niestety jest poza kontrolą umysłu. I ten paranoidalny lęk... Wszystko można znieść, tylko nie to! Na domiar złego wszystko nade mną zaczyna wirować. Bronie się. Próbuje się obudzić. Porywa mnie. Poddaje się... Wrodzona ciekawość podpowiada żeby poczekać, zobaczyć co wydarzy się dalej... Jednak ten abstrakcyjny lęk bierze górę i w końcu udaje mi się poruszyć ręką. Nie było prosto... Budzę się, otwieram oczy, czuję ulgę... Radość nie trwa długo, bo w końcu muszę je zamknąć, jest środek nocy, organizm domaga się snu...

I tak co noc...

Wtedy i dzisiaj, kiedyś i wczoraj...
Dawno temu i pewnie jutro...

czwartek, 29 grudnia 2011

Znowu nie śpię, trzecia w nocy...

Znowu nie śpię, trzecia w nocy, snem znużony patrzę w diode,
Power - On, takie proste lecz kolejny raz nie mogę.
Licznik stoi, się nie kręci, serce bije, słyszę w uszach.
Niby chcę, ruszam myślą, ale ciało się nie rusza.
Leżę na wznak niczym w trumnie,
dłoń na dłoni, leżę godnie,
przepocony sweter gryzie, uwierają mokre spodnie.
Leżę niemy, dioda świeci, przypomina - jeszcze żyję.
To nie sen, sen nie przyszedł, co nie wzmocni to zabije...


W tych kilku wersach zawiera się cały "sens sensu" ;)


Zaczęło się...